Lola
Nie sposób odmówić twórcom "Drakuli 2000" odwagi - naprawdę trzeba mieć cojones, żeby porywać się na tak wyeksploatowany temat, jak walka z wampirami. Z bohaterstwem w kinie jest jednak podobnie, jak na wojnie: prawdziwa sztuka to przeżyć, a nie polec na polu chwały. Cóż, nie wszystkim się udaje. Ponadto Wes Craven ma chyba genetyczną skłonność do wyżymania każdego pomysłu ponad wszelką przyzwoitość - niewiele brakowało, by "Koszmar z ulicy Wiązów" doścignął długością"Modę na sukces" albo "Klan"; "Krzyk" także rozrasta się niepokojąco. Na marginesie warto zauważyć, że Craven wyreżyserował jedynie pierwszą część horroru o uroczym Freddym Krugerze - nad resztą czuwał już tylko jako producent.
Slogan reklamowy "Drakuli 2000": "mistrzowska produkcja króla horrorów" również może wprowadzić w błąd - jest to rzeczywiście tylko "produkcja", gdyż reżyserią zajął się Patrick Lussier, montażysta wcześniejszych filmów Wesa Cravena. Nawiasem mówiąc, biedny reżyser musiał mieć dość ograniczone pole działania - z drugiej strony czyhał na niego inny producent, Joel Soisson, jednocześnie autor scenariusza, a wiadomo, iż scenarzyści zrobią wszystko, by ocalić swe dzieło przed zmianami. W omawianym przypadku pewne poprawki zdecydowanie by się jednak przydały.
Londyn, rok 2000; do nowoczesnego, świetnie strzeżonego skarbca Van Helsinga włamuje się grupa złodziei. Mają nadzieję na obfity łup, jednak za pancernymi